We wrześniu 2012 roku naukę rozpoczną dwa niemal całe roczniki dzieci
Wiosną tego roku rodzice około 360 tys. sześciolatków po raz ostatni będą mieli możliwość wyboru, czy zapisać dziecko do szkoły we wrześniu 2011 r. czy posłać je do podstawówki dopiero jako siedmiolatka.
Rzeczpospolita, Renata Czeladko, 25-01-2011 r.
Od 2012 r. sześciolatki obowiązkowo muszą iść do pierwszej klasy. I to będzie wyjątkowy czas, bo do szkół pójdą niemal całe dwa roczniki dzieci w różnym wieku. Razem 0,7 mln. Porównywalna liczba uczniów w jednym roku trafiła do szkół ponad 20 lat temu.
Dlaczego? Ze statystyk MEN wynika, że w 2009 r. (pierwszym roku obniżania wieku szkolnego do lat sześciu) naukę rozpoczęło 6,65 proc. maluchów (ok. 16 tys.). W 2010 – 12,5 proc. (ok. 33 tys.).
Minister edukacji Katarzyna Hall w rozmowie z “Rz” podkreśla, że tej wiosny samorządy powinny zachęcić jak największą liczbę rodziców do posłania sześciolatków do szkół, “by nie dopuścić do spiętrzenia w pierwszych klasach za rok”.
Minister Hall zakłada, że w tym roku liczba sześciolatków wysłanych do szkół powinna się podwoić. Jeśli nawet tak się stanie, w 2012 r. w podstawówkach może się spotkać 700 tys. dzieci urodzonych w 2005 i 2006 r.
W ostatnich trzech latach liczba pierwszoklasistów nie przekroczyła 385 tys.
– Takiego wydarzenia w polskiej edukacji jeszcze nie było – podkreśla Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – To wyzwanie dla nauczycieli, ale też dla samorządów, żeby tak zorganizować naukę, by szkoły nie pracowały na dwie zmiany, by nie były przepełnione świetlice i stołówki.
Agnieszka Gralińska-Toborek z Łodzi działająca w ruchu Ratuj Maluchy już podjęła decyzję, że nie pośle syna urodzonego w 2005 r. do pierwszej klasy w tym roku. – Wprawdzie obawiam się, że w przyszłym może się uczyć na dwie zmiany i nudzić, bo program nauczania będzie za łatwy dla siedmiolatka, ale znam szkołę, do której go poślę. Są tam świetne warunki, lecz nie dla sześciolatka – mówi.
Rodzice dzieci z rocznika 2006 wyboru nie mają. – Boli mnie sposób przeprowadzania tej reformy, bo krzywdzi on dzieci urodzone w latach 2005 i 2006 – mówi Waldemar Smarz z Warszawy. – Będą one miały dwa razy trudniejszy dostęp do liceów i studiów. Reforma powinna być naprawiona, np. przez rozłożenie jeszcze na kilka lat obniżenia wieku szkolnego.